20160207_163909

STĄD DOTĄD – CZYLI JAK NIE UTKNĄĆ WE FRAMUDZE

„Kim jesteś?” – Na to pytanie musimy odpowiadać w ciągu swojego życia przynajmniej kilkanaście razy. W chwili narodzin nic o sobie nie wiemy, ale inni już zastanawiają się nad tym, kim będziemy, jacy będziemy. Dziecko, nie potrafiąc jeszcze nic powiedzieć, zdane jest na kreowanie swojego wizerunku przez rodziców, dziadków itd. Od samego początku ktoś próbuje nas oprawić w ramkę: to przyszły lekarz, architekt, prawnik, baletnica, skrzypaczka… Nim wypowiemy kilka pierwszych słów, już jesteśmy okrzyknięci mianem poliglotów. Dorośli często szukają za wszelką cenę podobieństw z dzieckiem, przez co niekiedy zamiast dostrzegać drugą niezależną osobę, patrzą na nie jak na kontynuację siebie. Ciąg dalszy, który może naprawić nasze błędy i dojść tam, gdzie nam się nie udało.

Potem szkoła. „Kim jesteś?” – pytają nauczyciele. I się zaczyna: humanista, umysł ścisły, sportowiec, artysta. Pojawiają się kategorie: dzieci uzdolnione i totalne beztalencia, dzieci zachowujące się w sposób wzorowy i dzieci o zachowaniu nagannym. W  samym środku ulokowane są te „przeciętne”… Dziecko jest inteligentne i nawet jeśli wprost ktoś mu nie powie: „Ty to się do niczego nie nadajesz”, obserwuje relacje nauczyciela z innymi uczniami i na zasadzie porównania, czuje, że jest zepchnięte na margines. Nie można generalizować, bo są też wspaniali pedagodzy, ale nawet z organizacyjnych względów, trudno znaleźć wystarczającą ilość czasu i metody, aby wykorzystać potencjał każdego z osobna. Siłą rzeczy zostajemy zaszufladkowani, bo łatwiej się trzymać jednej wersji.

Matura, studia. „Kim jesteś?” Pół biedy, jeśli realizuje się scenariusz filmowy – chłopak z prowincji wyjeżdża na studia do dużego miasta i studiuje wymarzony od dawna kierunek. Broni dyplom z wyróżnieniem, dostaje pracę w zawodzie i jest „kimś”: lekarzem, ekonomistą etc.  A co, jeśli ktoś stale poszukuje, zmienia kilkakrotnie kierunek studiów, a i tak na końcu stwierdza, że nie odnajduje się w pracy na etacie?  Zaczyna sie problem. Pod wpływem nieżyczliwych dorosłych (czasem niestety również rodziców) można wpaść w pułapkę myślenia o sobie jako nieudaczniku. Jakiś chochlik powstały z głosów otoczenia szepce: „Kim Ty właściwie jesteś?, „Co Ty właściwie osiągnąłeś?”. Na kolejnych rozmowach kwalifikacyjnych musisz wymyślać swój nowy profil, pasujący do ogłoszenia. Tworzyć stertę CV z różną wersją siebie.

Jak nie utknąć we framudze?

  • Słuchaj swojego wewnętrznego głosu, który jest jak jaskółka tęskniąca za wolnością – nie ignoruj go.
  • Nazywaj swoje pragnienia – tak nadasz im kształt, formę i życie.
  • Zapisuj swoje małe i duże cele. Zobaczysz, że po pewnym czasie spojrzysz na kartkę i stwierdzisz, że wcale nie stoisz w miejscu.
  • Ignoruj komentarze tych, którzy próbują podciąć Ci skrzydła.
  • Pamiętaj o tym, że Twoja wszechstronność to atut.
  • Jeśli robisz 1000 rzeczy, zrób jeszcze tysiąc pierwszą.
  • Czytaj, inspiruj się, poznawaj różne punkty widzenia.
  • Jeśli ktoś ma lepszy pomysł na Ciebie samego, zaproponuj, żeby pobył Tobą przez kilka dni i zrealizował to, co dla Ciebie wymyślił;)
  • Odróżniaj krytykę od krytykanctwa – krytyka niekiedy bywa konstruktywna. Gdy się z nią mierzysz, jesteś bardziej świadomy tego co robisz i dlaczego właśnie w taki sposób.

A przede wszystkim, myśl o sobie jako całości – jesteś domem, a nie sumą okien, drzwi, podłóg i mebli. Nowe barwy powstają z połączenia wielu kolorów. Zbyt często jesteśmy klasyfikowani na podstawie zawodu, stanowiska w pracy, wykształcenia, płci, statusu rodzinnego, tak jakby wszystko musiało się zamknąć w jakiś ramach i wzajemnie się wykluczało. Życzę Ci tego, żebyś nie mieścił się w żadnych drzwiach…

Agata Babicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *