Empatia to umiejętność współodczuwania, przeniesienia uczuć i myśli drugiej osoby w centrum własnego „ja”. Centracja, czyli patrzenie wyłącznie ze swojej perspektywy, ustępuje miejsca decentracji – wyjścia poza „siebie”, poza „moje”, poza „dla mnie”. Przeniesienie to odbywać się może w dwóch płaszczyznach – emocjonalnej i poznawczej.
Tak jak różnimy się wzrostem czy cechami charakteru, podobnie mamy różnoraki poziom empatii. Jedno, co powinno być stałe, to sens i cel bycia empatycznym.
NA CO KOMU EMPATIA?
- Jeśli współodczuwamy czyjś ból, to nie po to, żeby samemu cierpieć, lecz po to, by być otwartym na czyjeś potrzeby.
- Empatia ma służyć dobru osoby, z którą dzielimy ból.
- Poprzez wyjście poza własne „ja” jesteśmy zdolni do konstruktywnej pomocy i dostrzeżenia, czego tak naprawdę potrzebuje druga osoba.
- Empatia związana jest z dyskrecją, poczuciem taktu, wyczuciem.
Zdarza się niestety, że szlachetna empatia mylona jest z wynaturzoną jej formą w stylu „ę”, „ą” – „ępatią”…
KIEDY MAMY DO CZYNIENIA Z „ĘPATIĄ”?
- Jeśli ktoś współodczuwa Twój ból tylko po to, żeby Ci teatralnie współczuć, a tak naprawdę użala się nad samym sobą.
- Jeśli zamiast pomocy, otrzymujesz litość.
- Jeśli zamiast otrzymania wsparcia, musisz pocieszać kogoś, kto zbyt mocno wczuł się w Twoją sytuację i uważa, że to, co przeżywasz, jest nie do przeżycia.
- Jeśli ktoś zamiast się cieszyć, że w chwili ciężkich przeżyć starasz się żyć dalej, jest zniesmaczony, oburzony i wręcz rozczarowany, że dajesz sobie radę.
- Jeśli ktoś oczekuje od Ciebie wypłakiwania się na jego ramieniu i opowiadania o swoich uczuciach, gdy Ty tak naprawdę potrzebujesz tylko czyjejś nienarzucającej się obecności.
- Jeśli ktoś nachalnie wchodzi w Twoje życie, próbując na siłę przeforsować Ci swoje pomysły na wyjście z kryzysu.
Bez względu na to, czy potrzebujesz teraz czyjegoś wsparcia, czy samemu go udzielasz, zachowaj najważniejsze prawo – WOLNOŚĆ! Najgorszy rodzaj pomocy – ta niechciana.
Agata Babicz