20160131_210350-1

PUK… PUK… KTO TAM? – CZYLI O SZUKANIU SIEBIE

Żyjemy w czasach, kiedy fizyczna przestrzeń naszych domów i mieszkań jest coraz bardziej zamknięta, odizolowana. Widoczna jest tendencja do stwarzania sztucznych granic nawet na małych terytoriach, czego wyrazem są strzeżone, zamknięte osiedla, domofony, kamery. Firmy ochroniarskie przeżywają renesans. Coraz rzadziej pukamy do swoich drzwi. Coraz mniej spontanicznych odwiedzin. Pamiętacie, jak w dzieciństwie zostawało się samemu w domu i skradało się po cichu do drzwi, żeby w razie czego nie otwierać? Patrzyło się przez wizjer, kto stoi po drugiej stronie i pytało się „kto tam?”. Czasem strach przed obcym powodował, że udawaliśmy, że nie ma nas w domu. Innym razem otwieraliśmy pewnie, bo usłyszeliśmy znajomy głos babci albo zobaczyliśmy nieco zniekształconą twarz starszego brata, który wygłupiał się z kolegami, przybliżając twarz do judasza. Niekiedy dla żartu spoglądało się przez drzwi oko w oko.

Drzwi dają możliwość patrzenia dwustronnego. Stale łączymy w sobie dwie przestrzenie – zewnętrzną i wewnętrzną. A jednak – jak przez wizjer – łatwiej jest dostrzec to, co na zewnątrz, niż przestrzeń osobistą, cały dom, którym jest serce.. Może czasem warto stanąć z samym sobą oko w oko i zapukać:

Puk… puk…

Kto tam?

To ja…

Agata Babicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *