Jedną z najgorszych sytuacji, które mogą się w życiu przytrafić, jest poczucie porażki związane z utraconą szansą i ten ironiczny szept naszego głosu wewnętrznego: „Za późno”…
Zwlekamy z działaniem – niekiedy z lęku, czasem z lenistwa. Tysiące godzin analiz, usprawiedliwianie się przed samym sobą, że przecież nie było czasu, że były ważniejsze sprawy… Jesteśmy mistrzami w tworzeniu wymówek i racjonalizowaniu. Do czasu… Gdy zamykają się nowe ścieżki, ponownie oszukujemy siebie, szukając winy w czynnikach zewnętrznych – „To nie moja wina”, „Taki los”, „Najwyraźniej to się miało nie udać”, „Czeka mnie coś lepszego”… Ale ile tak można się oszukiwać? Usypana sterta wewnętrznych kłamstw rozsypuje się w naszej świadomości i wtedy do głosu dochodzi wewnętrzny krytyk. Chyba nie ma drugiej takiej istoty, która tak potrafi nas „zhejtować” jak nasz wewnętrzny krytykant, szepczący do ucha: „Znów Ci się nie udało”, „Jesteś do niczego”.
Jestem przekonana, że nie ma osoby, która by nie pocałowała klamki do drzwi, za którymi były nowe możliwości. Jedno jest pewne – ani rola głaszczącego wewnętrznego opiekuna usprawiedliwiającego nasze błędy, ani rola wewnętrznego krytyka, obniżającego naszą samoocenę, niczego nie zmienia w naszym życiu. Dalej stoimy przed zamkniętą dla nas furtką.
Co zrobić, gdy pocałujesz klamkę?
- Odejdź od drzwi i szukaj innych.
- Przyznaj się do błędu i potraktuj porażkę jako szansę na rozwój osobisty.
- Wyciągaj wnioski i bierz u siebie lekcje życia – każde Twoje działanie (lub konsekwencja jego braku) to najlepsza szkoła.
- Nie bądź zbyt ostry dla siebie – stosowanie kary i krytyka to skuteczne sposoby na kolejny upadek…
- Przyznaj się przed sobą, że zawaliłeś, oceń sytuację obiektywnie, a potem…
Potem szybko uwierz w to, że jeszcze wszystko możesz zmienić i zacznij działać!
Cmok, cmok.
To jak? Klamka zapadła?
Agata Babicz