Nie wiem, jakie byłoby zdanie ruchu antyszczepionkowego, gdyby zaczęły obowiązywać szczepienia dające odporność na toksyczny związek. Miłość jest piękna, dopóki zdrowa. A takiej jak na lekarstwo. Zakochać się łatwo, bo Amor wbija strzałę w serce nie wiadomo kiedy, zupełnie jak pielęgniarka igłę w diagnostyce.
A potem się zaczyna. Jedni wychodzą z tej dawki miłości bez powikłań, inni mają skutki uboczne, bo o ile miłość ogólnie jest cudowna,wspaniała i „och, ach”, tak nie z każdym, w kim się zakochamy, cudownie nam będzie…
Zdrowe zakochanie zaczyna się od badań profilaktycznych. Najpierw sprawdzasz ogólny stan swojego ciała i wypełniasz ankietę dotyczącą Twoich przewlekłych potrzeb, przebytych związków (niekiedy zakaźnych). Sprawdzasz poziom toksyn, jakie siedzą w Tobie, które warto by było zlikwidować albo na własną rękę za pomocą drobnych witamin szczęścia w postaci przyjaciół, albo przy pomocy nierefundowanych środków zaradczych, płatnych 100% przy okazji każdej wizyty w gabinecie terapeuty.
Zdrowe zakochanie wymaga ponadto określenia swojej kondycji w zakresie: cierpliwości do drugiej osoby, umiejętności dzielenia łóżka na pół, kołdry na pół (bez rozcinania jej nożyczkami), komunikacji bezpośredniej o czymś konkretnym (a nie zastępczej o niczym).
Miłość ma szansę wyzdrowieć, jak odchoruje etap zakochania. Eros musi mieć w tej swojej strzale niezłą dawkę czegoś, o czym w ulotce nie przeczytamy (może i lepiej). Widzimy tylko pierwsze objawy, odczyny i skutki uboczne, bo zakochanie to atak na:
- brzuch (na prześwietleniu widać w nim motyle)
- głowę (totalne ześwirowanie, wyłączenie racjonalnego myślenia i poddanie się niczym niewyjaśnionemu szaleństwu)
- ręce (mogą występować drgawki)
- nogi (jak z waty, ale na tym etapie nie są potrzebne, bo zakochani unoszą się nad ziemią)
- oczy (totalna ślepota)
- uszy (inni mogą mówić, a nic nie dociera)
- usta (ich funkcja ogranicza się do całowania i szeptania kilkanaście razy na minutę: „Kocham Cię” lub „Ja Ciebie też”).
Na tym etapie obserwuje się również zanik apetytu, bezsenność i brak zainteresowania czymkolwiek, poza obiektem zakochania. Ponadto niektórzy przeżywają tak silny odlot, że nieco zakłócone zostaje ich istnienie w realnej rzeczywistości.
Co robić?
No cóż, na zakochanie nie wymyślono lekarstwa. Ale z czasem organizm wraca do samodzielnego życia, ale… już we dwoje. Tam zaczyna się zdrowa miłość.
Agata Babicz
Zdrowa miłość to i zdrowe podejść do wszystkiego! Dużo ludzi jednak woli żyć w przemocy, wyzwiskach, bo im tak wygodniej, ale to jest beznadzieja miłość… szkoda, ze ludzie nie potrafią odróżnić prawdziwej miłości od tej ‚aby było’ … super ☺️💪🏻