IMAG2224

DZIECKO I PORZĄDEK – CZYLI SUCHA WODA I INNE OKSYMORONY

Na początek ostrzegam, że to nie jest wpis dla tych, którzy chcą mieć w domu ład i porządek, ciszę i spokój. Właściwie mając dzieci jest to stan niemożliwy, a jeśli jeszcze tego nie zaakceptowałeś, to zrób to jak najszybciej, żeby nie zmarnować najlepszych lat ze swoimi maluchami! Pewne rzeczy przyjąć trzeba jak prawdy objawione (i przetestowane na dzieciach), dlatego zaprzestań prób przeniesienia Tatr na wybrzeże.

Powtórka ze szkoły: oksymoron to taka figura retoryczna, w której zestawiamy dwa przeciwstawne, wykluczające się wyrazy, np. suchy ocean.

A teraz przykłady z życia wzięte:

  • „Porządne” dziecko
  • Ciche dziecko
  • Czyste dziecko
  • Statyczne dziecko
  • Spokojne dziecko
  • Niekrzyczące dziecko
  • Niepłaczące dziecko
  • Pokorne dziecko

Lista jest długa, ale nie ma potrzeby wymieniać wszystkiego, bo wystarczą przykłady, żeby oddać całokształt.

Ja tam się cieszę… Cieszę się, że mam autentyczne dzieci, a nie takie wyidealizowane jak z okładki magazynu pseudoparentingowego, dla perfekcyjnych mam. W macierzyństwie punkty odniesienia zdecydowanie zmieniają swoją lokalizację. Porządek to naprawdę pojęcie względne. Bałagan – jeszcze bardziej. W domu, w którym mieszkają dzieci, istnieje trzystopniowa skala bałaganu:

  • Wstępny bałagan
  • Względny bałagan
  • Świetny bałagan

Ma on swoje odzwierciedlenie w czasie, zatem:

  • Wstępny to bałagan poranny (pod warunkiem, że ktoś się wieczorem zlitował i wjechał spychaczem do domu).
  • Względny to bałagan w połowie dnia (do pełni brakuje jeszcze kilku godzin).
  • Świetny bałagan to wieczorne podsumowanie całego dnia zabaw, szaleństw i… szczęścia.

Czy są jakieś granice bałaganu? Mieszczą się w murach Waszego domu.

Nie popadajmy ze skrajności w skrajność… Oczywiście, dzieci należy uczyć sprzątania po sobie, ale nie oczekujmy od kilkuletniego dziecka, że doprowadzi dom do perfekcji, tak jak perfekcyjnie go zabałaganił… To nie jest współmierne. Liczy się sam fakt sprzątania, wyrabianie nawyku, a to, że dziecko wrzuci do pudełka 3 klocki, a Ty 300… No cóż… Tak już jest…

Szczęśliwe dziecko, prawdziwe dziecko – to już nie oksymorony. I oby w każdym domu tak było. A jeśli rano, w wysprzątanym późnym wieczorem przez Ciebie na tip top pokoju, usłyszysz: „Ja chcę tu dzisiaj zrobić jeszcze większy bałagan”, to znaczy, że czeka Was dzień pełen zabawy, kreatywności, szaleństwa i budowania silnej więzi. Bo przecież bliżsi stajemy się sobie, wygłupiając się i smarując sobie wzajemnie nosy brudnymi od farb palcami, niż siedząc wzorowo przy stole, z rękami na kolanach, nie robiąc nic, żeby się nie pobrudzić, a już nie daj Boże zaburzyć panujący w otaczającej  przestrzeni ład i porządek.

Cierpliwy rodzic… Szczęśliwe dziecko… To nie oksymorony i oby nigdy nimi się nie stały.

Agata Babicz

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *