DSC_0044

O CHOROBA! , CZYLI Z CZEGO WYLECZY CIĘ MACIERZYŃSTWO

Zacznijmy od tego, że macierzyństwo, tak jak i prawidłowo przebiegająca ciąża, to nie choroba, a wręcz przeciwnie, to najlepszy stan, na wyleczenie się z wielu chorób cywilizacyjnych, fobii i schorzeń, które nagromadziły się przez lata przedrodzicielskiego życia. Ponadto to czas, kiedy obala się prawa fizyki, prawa natury i inne prawa, które ciężko nawet nazwać, ale na pewno są.

A zatem, z czego wyleczy nas macierzyństwo:

  1. Z potrzeby snu i innych potrzeb iście fizjologicznych (0-1 roku).
  2. Chodzenia w szybkim tempie (od 1-3 lat).
  3. Chodzenia (od 3-5 lat) – kiedy Twoje dziecko zamiast chodzić, woli biegać lub jechać na rowerze, zaczynasz etap pościgu.
  4. Perfekcjonizmu i pedantyzmu (od 0-nieokreślonego wieku dziecka) – pamiętaj, że gdy zostawisz dziecko samo na 3 minuty w posprzątanym salonie, już nic „nigdy” nie będzie takie jak było 😉
  5. Rozmyślań o życiu (0-…. lat) – trudno rozmyślać o życiu, kiedy życie wymusza na Tobie nieustanne działanie, trudno filozofować, gdy kran odkręcony, wanienka zamienia się w statek piracki, a dom w morze… A co dopiero, gdy dziecko wyjedzie na studia 😉 Rodzicielstwo to czas, kiedy życie samo za nas rozmyśla…
  6. Z chcenia za dużo. Macierzyństwo uczy minimalizmu i zaczynasz doceniać małe rzeczy w dużych ilościach i duże rzeczy w małych ilościach.
  7. Robienia głupot – nie masz na to czasu! Właściwie, to nawet nie masz czasu pomyśleć o robieniu głupot, a co dopiero je zrealizować 😉 (Prawdopodobnie zdarzy Ci się zrobić coś niezbyt mądrego, ale będzie to poza Twoją świadomością)…
  8. Fobii społecznej – sorry, masz dziecko, czeka Cię kilka dobrych lat na placu zabaw w towarzystwie „mamusiów”, tatusiów, „babciusiów”, dziadziusiów. Nie martw się, przywykniesz w końcu. Masz duuużo czasu i naprawdę wiele okazji ku temu, by się wyleczyć;)
  9. Egoizmu i egocentryzmu – nie lubię określenia „poświęcenie” w stosunku do dzieci. Owszem, macierzyństwo wymaga odłożenia na dalszy plan sporo swoich widzimisię i przesunięcia w czasie celów do zrealizowania, ale to osobista decyzja, a dzieci pozwalają wyjść poza własne ego (choć niekiedy i pomagają wyjść z samych siebie i stanąć obok, ale to już inna bajka).
  10. Z planowania – mając dziecko niemal codziennie dostajesz nową dawkę lekarstwa o nazwie „elastyczność”. Plan trzeba mieć po to, żeby zrobić „coś”. Coś mniej więcej. Raz mniej, raz więcej. Ale jednak „coś”.

Chore rodzicielstwo to takie, gdy chce się mieć wszystko równe, poukładane, na swoim miejscu. Bez zarysowań, bez zabrudzeń, bez zagnieceń. Bez hałasu, bez chaosu. Bez niespodzianek i bez sytuacji kryzysowych. A najlepiej jeszcze bez dziecka… Bez sensu…

Agata Babicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *