blog_zaba_szuflada

AKCJA „SZUFLADKA” – WYSKAKUJEMY?

Jestem fanką gorzkiej czekolady, ludzi z pasją i obalania stereotypów. Sama, będąc mocno zanurzona w przestrzeni osobistej (bo ta przecież jest najważniejsza), wychylam głowę z coraz to innej szuflady, wprowadzając w stan dezorientacji tych, którzy mieli okazję poznać mnie tylko w określonej płaszczyźnie.

Spotykamy się w tylu miejscach, a pozostajemy dla siebie zagadką. Znamy się z danego okresu życia, wspólnego projektu, przypadkowych spotkań (choć mam wątpliwości, co do przypadkowości zazębiania się ludzkich ścieżek). Znamy się z koszuli pod krawatem albo z t-shirtu i krótkich spodni po godzinach. Znamy się z rozmów w kuluarach, wymiany zdań w przestrzeni wirtualnej, spotkań przy kawie, kolacji we dwoje, firmowego grilla. Znamy się ze sceny i z garderoby, a nawet z placu zabaw. Znamy się z bałaganu po całym tygodniu i domowego „muzeum”. Piszemy maile, kurtuazyjnie wymieniamy „dzień dobry”, wspólnie śmiejemy się do łez, razem coś tworzymy lub nasze drogi rozchodzą się z braku punktów wspólnych.

Uwielbiam to uczucie, kiedy nagle ktoś odkrywa jakąś inną część siebie. Lubię ten stan, kiedy obok mnie idzie ktoś drugi. Nie stoi w miejscu. Krok, za krokiem. Małym lub dużym. Idzie. Lubię ten stan, kiedy ktoś mnie zaskakuje, i moment, kiedy to ja staję się przyczyną poznawczego zamieszania.

Czasem mam wrażenie, że niektórzy tak bardzo przywykli do obrazu, jaki noszą o nich w świadomości osoby trzecie, że nie mogą przełamać go nawet w samym sobie. Społeczna blokada nie pozwala na uwolnienie siebie. A przecież każdy z nas jest małych wszechświatem i tylko od nas zależy, czy będziemy się rozwijać, czy kurczyć.

Przyczyn siedzenia w szufladzie jest więcej. Niekiedy „demony przeszłości” trzeba pokonać w walce o samego siebie poprzez proces terapeutyczny. Innym razem chodzi o prozaiczny brak czasu, z którym uporać można się tylko poprzez bardziej świadome zarządzanie sobą, ustaleniem priorytetów i – co najistotniejsze – wyznaczenie ram czasowych na wykonanie poszczególnych działań.

W szufladzie jest ciemno, duszno i ciasno. Ale kiedy ktoś ją odsunie, nagle znaleźć można wiele skarbów. To nasze doświadczenie. Kiedy szuflada się stopniowo zapełnia, dbamy o zachowanie jakiegoś ładu i na bieżąco ją porządkujemy, aby zmieścić w niej jak najwięcej. Ale przychodzi dzień, kiedy szuflada jest pełna. To Twój czas na nową przestrzeń.

To jak? Wyskakujesz ze mną?

Agata Babicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *