pilka

KLER I MISTRZOWIE, CZYLI O NASZEJ KONDYCJI

„Kler” – są różne kontrowersyjne słowa, ale w ostatnich dniach, tuż przed premierą i tuż po premierze filmu Wojtka Smarzowskiego, zdecydowanie to właśnie ono w rankingu plasuje się w ścisłej czołówce. Słowo, które wzbudza ogromne emocje. Część dostojników kościelnych drży, bo nie wie, co kryje się w filmowym obrazie Wojtka Smarzowskiego, a drżą Ci, którzy boją się zobaczyć tam siebie. Księża z czystym sumieniem idą do kina jak do kina i siadają w kinie jak w kinie, nie w sądzie w ławie oskarżonych.

O „Klerze” rozstrzygać nie będę, bo zawiera on prawdę i nieprawdę równocześnie. Film to sztuka, to fabuła, pewna fikcja. Smarzowski nie jest reżyserem głaszczącym człowieka, przytakującym tam, gdzie trzeba grozić palcem. Nie jest twórcą od płytkich fabuł, prostych spraw i delikatnego pokazywania problemów, niezależnie czy mieszczą się one w granicach instytucji świeckich, czy kościelnych. Bez względu na to, czy dotyczą „Pana, Wójta czy Plebana”, bo Smarzowski to taki współczesny Rej, co wygarnie każdemu… Jak sfilmować, to tak, żeby dotarło. Jak opowiedzieć, to tak, żeby niosło się echo.

Ale ja myślę o czymś innym… Tym razem „oberwał” kler, ale tak naprawdę powinien oberwać każdy z nas, bez względu na to, jaką drogę wybrał. Bo każdy ma prawo błądzić, ale nikt nie ma prawa krzywdzić.

Ogromnym problemem naszych czasów jest niekonsekwencja własnych wyborów, często brak akceptacji decyzji, jaką samemu się podjęło. Coraz częściej ludzie się wycofują z tego, co zaczęli. Na którymś etapie pojawia się pokusa ucieczki: z drogi kapłańskiej, z małżeństwa, ucieczka od odpowiedzialności za życie i wychowanie dziecka. A przede wszystkim pojawia się infantylne podejście do rzeczywistości, gdzie chce się mieć absolutnie wszystko, a przecież każdy wybór, bez względu na powołanie, ale nawet nasze codzienne wybory dotyczące choćby tego, co się zje na kolację, wiążą się ze świadomą rezygnacją z jednych dóbr, na rzecz innych. Nasi siatkarze nie obroniliby tytułu Mistrza Świata w siatkówce, gdyby po poprzednich mistrzostwach stwierdzili, że to nad czym pracowali całe życie jest bez sensu, bo przecież grają tylko w siatkówkę, a nie np. w koszykówkę i właściwie, to czują się nieszczęśliwi, że nie mogą być mistrzami świata w łyżwiarstwie figurowym. Nonsens.

Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Przeżywamy swoje kryzysy i ciemne noce za dnia.

Wszyscy jesteśmy aż ludźmi. Nadchodzi czas odrodzenia.

 

Agata Babicz

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *